środa, 25 lutego 2009
b
czasami bywa tak, że ciągła linia, prosta droga i przyzwyczajamy się do tego. idziemy sobie wygodnie, mniej więcej wiedząc co nas czeka. mniej więcej wiemy, że wielkie nowości przed nami, ale przygotowujemy się do nich solidnie, każdy nam powtarza, opowiada, ostrzega i coś, co powinno byc nowe, wcale nie jest. reguły jednak nie ma, chyba z wiekiem droga staje się coraz krętsza, coraz mniej można przewidziec i ten natłok, ogrom wszystkiego spada na łeb nagle. to jak chodzenie z cegłą na głowie przez dłuższy czas. czyli dwa miesiące,opcja przyokazyjna 5 tygodni. uczniowie mają tendencje do przenoszenia sprawdzianów, ja bym przeniosła piątek na za tydzień, a przyniosła sobotę, zimę przeniosłabym w pizdu a przyniosła wiosnę. świeżą, ciepłą, niekoniecznie słoneczną, żeby troche optymizmu wpadło w powietrze. i wtedy zachciałoby się oddychac, skakac, znosic ciężar swojej głowy i zbliżających się nowości. a tak? tako to nawet mrs z histy nie ma tabletek w torbie. no apap, no ulga. ciśnie ciśnie mnie ciśnienie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz