niedziela, 9 listopada 2008

co jak co, ale muzyka dzieciństwa ma bardzo duże znaczenie w przyszłości. pamiętam, jak rodzinami siadało się o 10:30 w niedziele przed telewizorią, kanał POLSAT disco relax. wspólne przeżywanie, potem zaopatrywanie się w konkretne kasety, później nawet płyty. pamiętam, jak mieliśmy po chuj wie ile lat,w każdym bądź razie mało, braciak lubił classic,nie?to nasza czwórka wspaniałych,ja on i dwie kumpele z sąsiedztwa w każdym gównianym pamiętniczku na pytanie: ulubiony zespół? odpowiadaliśmy z dumą: classic ! nieźle, czasy swojskiej nuty minęły i przychodzą wspomnienia z rodzinnych podróży, trasa Krzywe- Olecko, jedziemy sobie przez las nocą, a w radio Cień wielkiej góry. Wtedy kochałam to, co kochał mój tata. Pierwsze płyty Budki Suflera, dziwne teksty, które na tamte czasy wydawały mi się byc nie do ogarnięcia, wtapiałam się w świat dorosłych czując, że ktoś daje mi coś, co jest ponad mój wiek i sposób pojmowania świata, ale z wielkim zaangażowaniem konsumowałam wszystkie te kawałki. Nota bene, do dziś uwielbiam najstarszą twórczosc Budki, początki kariery Cugowskiego,niedoszłego śpiewaka operowego,hehe. Troszkę podrosłam i moim osobistym numerem jeden, moją przepustką do prawdziwej fascynacji muzyką i językiem angielskim przy okazji, był Queen. Pamiętam, jak w każdy piątek wieczór zamykałam się w pokoju rodziców, gdzie stała największa wieża w domu, włączałam na maksa Greatest Hits i oddawałam się dzikiemu szaleństwu ruszając ustami jakbym umiała tekst,hehe,to bardzo śmieszne wspomnienie,może gdyby nie ta muzyka w ogóle nie przejęłabym się angielskim w szkole, ryczałam w poduszkę że wszystkie dzieci tak dużo umieją a ja ani be ani me, ale włączyła się moja ambicja i w krótkim czasie byłam najlepsza w klasie, ale to były zajebiste czasy, miałam wszystko to, czego chciałam. Pierwszym tekstem jaki tłumaczyłam były słowa "Too much love will kill you". Dotąd pamiętam z jakim zainteresowaniem wgłębiałam się w biografię Freddy'ego Mercury i na nowo odkrywałam sens słów piosenek. Kochałam, naprawdę kochałam ten zespół, głos wokalisty i mocno mocno chciałam śpiewac. Gdy mój brat zaczął edukację w gimnazjum, zaczął przynosic od swojego historyka płyty, hehe, tak bardzo o nie dbał, że każdą owijał w ręcznik i wkładał do pudełka, żeby ani trochę jej nie zniszczyc w plecaku. Nie dziwie się, że nauczyciel mu ufał i pożyczał coraz to inne płyty. Porcupine Tree, Dream Theatre, Mars Volta, Queen a nawet Coldplay. Byłam cholernym odmieńcem i z dumą dzieciakom z podstawówki mówiłam, że ja nie słucham Destiny's Child ani Britnej, ale czegoś zupełnie innego. OJAAA swoją pierwszą podstawówkową miłośc zauroczyłam tym, że razem na przerwach słuchaliśmy sobie 'szatanów' pod nazwą System of a down ;D Potem wszystko szło do przodu. Fascynacja muzyczną historią na płycie 'Scenes from a memory' Dream Theatre, zabawne The Darkness i inne śmieszne wstawki w życie.
a dzisiaj? dzisiaj moja historia o dobrym podłożu idzie do przodu i nadal, nadal wierzę Freddy'emu, który śpiewał:

You can be anything you want to be
Just turn yourself into anything you think that you could ever be
Be free with your tempo, be free be free
Surrender your ego - be free, be free to yourself
[Queen- Innuendo]

Brak komentarzy:

O mnie

Moje zdjęcie
piszę ile chcę! ale tylko do 1200 znaków.