brak czasu to brak problemów. gdy tylko nagle pojawi się trochę wolności, to i nieumyty kubek jest problemem numer jeden, i lód z biedronki za zeta w doborowym towarzystwie rozjaśnia i tak już jasną rzeczywistośc. takie plusy i minusy dopiero odkryte. poza tym ludzie są tak niesmaczni, posługują się całą paletą powodów do narzekania, albo całą paletą spraw godnych zachwytu- niestety tylko w ich mniemaniu. czasami myśle, że niektórzy są w stanie upojenia życiem z byle jakiego powodu, a po paru chwilach i tak płaczą w kącie z samotności lub bólu istnienia. czasami myślę, że okazywanie zachwytu jest jak podkręcanie śrubki- im więcej ujrzą obce oczy, tym lepiej, a nieważne ile w tym prawdy. aż się rzygac chce..
jeszcze nigdy nie miałam takich wakacji, tak wyczerpujących, owocnych, oderwanych od normalności a może budujących nową normalnośc. tak mocno czuję teraz gorycz rzeczywistości i tak wiele dostaje czułości, która osładza tę rzeczywistośc, że wszystko płynie tak - odpowiednio.
am I madame hollywood?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz