-co ty robisz z życiem? tylko siedzisz, jesz kanapki, pijesz tymbarka i sie śmiejesz, gnijesz gnido, co to za życie jest w ogóle?
-czasami są takie sytuacje, że tylko znieczulica okazuje sie skutecznym lekiem. żeby zjesc kanapke, wypic tymbarka i śmiac się jak gnida trzeba zapłacic jakąś cenę. moją cenę znam ja, moja wciśnięta w twarz, wilgotna poduszka, moja mama przy której nawet najtwardszy pancerz pęka momentalnie, mój chłopak, którego barki dźwigają czasem nazbyt wiele moich trosk. w jednej chwili życie potrafi dopiec tak mocno, że narastające się problemy zlewają się w jedną, obrzydliwą całosc. to taka pechowa breja. zmywam ją z siebie głupim żartem, głośnym śmiechem, ciągłym powtarzaniem 'nie chcę o tym rozmawiac', nadzieją, że nadejdą lepsze dni.
i co najciekawsze, własnie taki stan rozświetla przede mną wszelkie głebokie potrzeby i niespełnione nadzieje, ambicje. porażka mobilizuje do działania, przypomina o tym, co jest ważne, co jest piękne i potrzebne. ostatnia z dróg okaże się pierwszą, tą najważniejszą drogą. obowiązek staje się celem, niefart staje się darem od losu. takie to życie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz