czwartek, 18 grudnia 2008

długo czekałam na moment, kiedy będzie można uznac- to już dziś. gdyby tak nie zapomniec o potrzebnej systematyczności, o spokojnych krokach w przód, mogłabym spełnic się w tym czasie na każdej płaszczyźnie. każda płaszczyzna znalazła swoje miejsce, każda żyje, nawet ta najciemniejsza i najbardziej gorzka- ona też żyje we mnie. trochę się z nią przepycham w sobie, chciałabym wyrzucic ją na zewnątrz, ale czasem chwila milczenia sprawia, że układanka tworzy już zupełnie inny obraz. to co widzę jest bardziej ludzkie, takie, że nie będę niczego żałowac i wstrzelę się w najlepszy rytm. Nałkowska pokazała mi, że często powielamy schematy nieświadomie, w sumie, wiedziałam to wcześniej, ale widzę to na sobie wręcz idealnie. jestem małym prototypem mojego taty i mimo zmian niektóre cechy są nadal. zawsze drażniło mnie to, że on nigdy nie odpuszcza, pamiętliwy jest jak jasna cholera, a przecież powinno się zapomniec, wybaczyc, czyż nie? teraz dziękuję mojemu tacie, że nauczył mnie kolejnej rzeczy- za wszystko, co się robi, trzeba brac odpowiedzialnośc. jak można pomyślec, że rozejdzie się po kościach, albo czas ułoży wszystko? trzeba naprawdę zrozumiec, jak bardzo nam na kimś zalezy, by postawic się w jego sytuacji, by powiedziec złote słowo 'przepraszam'. ostatnio potrzebowałam na to tygodnia, by zrozumiec, że powiedziałam za wiele, ale przemyślałam to i pokonałam własną dumę, powiedziałam złote słowo i przyznałam się do winy. bo przecież jesteśmy tylko ludźmi, popełniamy błędy, ale możemy zawsze ja naprawic, tak? tak właśnie, szymanowski to wielki był człowiek. w muzyce nie ma miejsca na fałsz, na ani jedną chwilę nieprawdy. albo wszystko, albo nic- jak daleko mi jeszcze, by tę zasadę wcielic w życie... ale staram się, jestem coraz lepsza, jejku, kto wie czy politechniki nie zamienię na akademię muzyczną . . .:)
'czasem mnie gniewa księżyc srebrnolicy, co w noc jesienną skrada się zza chmur...'

ide na spacer

Brak komentarzy:

O mnie

Moje zdjęcie
piszę ile chcę! ale tylko do 1200 znaków.