ale nasrane na blogu gadżetami, za-je-biś-cie . alt kto nie lubi gadżetów? ja uwielbiam, np jak idę do sklepu z ciuchami to najpierw oglądam pierdoły, również na szmatach mam zawsze nadzieję znalezienia jakiś. lubię
jaki senny dzień, zaliczyłam dzisiaj bardzo dobre ocenki z matmy, jestem z siebie dumna, przyznałam sie pani z geografii że zdaję maturę- to też sukces. nie wstałam jednak o 4, jak zamierzałam, ale mimo to wszystko poszło jak powinno. Ostatnio zastanawiam się dużo nad ludźmi, którzy mnie niegdyś otaczali. No, może nie dużo, ale krótko a intensywnie. Życie biorę jakie jest? Nie. Nigdy tak nie było i jak narazie nie będzie. Swoje życie będę formowac jak plastelinę, zrobię z nim cokolwiek zechcę, a ludzie, którzy są lub byli związani z tym życiem mogą zawsze liczyc, że plastelinę mego życia połącze z ich, w końcu powstanie z tego niesamowite i zaskakujące zespolenie, kocham te zespolenia. Ciężko jest, gdy trzeba rozdzielic coś, co było mocno zespolone, ale na tym polega potęga i przekleństwo człowieka, że postanowic i zmienic może praktycznie wszystko. Jestem dumna z moich zespoleń, kiedy trzeba rzucam telefonem na drugi koniec pokoju, bo cóż znaczy głupi kawałek plastiku wobec tego, co najważniejsze i najbardziej warte troski? czasami moja plastelina jest twarda jak kamień, ale krok po kroku, chwila za chwilą powoli rozgrzewam ją ciepłym oddechem optymizmu i woli czynienia życia piękniejszym. Kiedy trzymam ją w dłoni, kręce się w kółko, kręcę się i skaczę, i trzymam w dłoni miliony zespoleń, mozajki barw i kolorowych wspomnień. I szukam, ciągle szukam nowych połączeń, bo w końcu gdy plastelina życia jest ciepła i miękka, nie złamie jej żadna przykrośc i zmiana. jestem ciągle ciągle gotowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz