środa, 16 kwietnia 2008

wot blać zdzieś, oi!

tym razem tak od siebie refleksje na temat muzyki. Bardzo lubię, a wręcz uwielbiam słuchać caaaałych płyt, żeby poczuć klimat albumu. w końcu muzycy nagrywają go jakby w chwili konkretnego przypływu weny, chyba że ktoś tworzy album dwa lata i daleko piosenkom do spójności. No cóż, ale nie o takich albumach będę pisac. Zaczęło mi się od starej płyty Krishna Das z kawałkami typowo w stylu wschodnim. Megaspójna, utwory długie, klimaty całkiem moje, słucham pierwszego utworu i nie umiem przerwać. Tak jest też z radiohead 'in rainbows' mega do zasypiania, mega w ogóle baardzo mi się podoba! i ostatni zespół jaki mnie teraz ostro wkręcił, dick4dick i płyta 'silver ballads'. mimo,że faceci śpiewają każdą piosenkę o chujach i tym, co się z nimi 'robi', to niesamowicie mi się podoba(megamegamega) i mimo, że to brzmi jak niepełnosprawna elektronika, to wciąga bardzo i nawet nie bulwersuje, a śmieszy.
tyle

mówiła dla was rzekoma destruktorka suwalskich kapel : )

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

destruktorka,haha

Anonimowy pisze...

dobra muza,dobra ż , hihihiihihih

O mnie

Moje zdjęcie
piszę ile chcę! ale tylko do 1200 znaków.